Biegłam cały czas przed siebie do puki nie opadłam z sił. Walnęłam się na trawie przy drzewie, które pamiętam z dzieciństwa. Nie mam pojęcia czy Luke nadążał za mną, zgubił się lub odpuścił, jednak nie mam się o co martwić chłopak poradzi sobie spokojnie z wszystkimi przeciwnościami, zdążyłam to zauważyć od pierwszego spotkania. Lekko przymknęłam oczy i próbowałam się wyciszyć, ale coś nie wyszło, ponieważ ktoś wywrócił się o moje wyciągnięte wzdłuż nogi i zarył twarzą w ziemie. Uniosłam brew i pod sunęłam się do jak sądzę chłopaka.
-Wszystko okey? - mruknęłam pomagając mu się podnieść do pozycji siedzącej. Chwilę wypluwał trawę i fragmenty gleby z buzi, która za nic nie wydawała się znajoma. Ciemność nas otaczająca tym bardziej nie pomagała w zidentyfikowaniu chłopaka, jednak jedno co mogę stwierdzić to to, że włosy miał definitywnie ciemniejsze co od razu wyklucza Scot'a i Luke'a. Podaruje sobie dalszy opis chłopaka i skupie się bardziej na pomocy mu.
-Jestem cały! Chyba...- po jego słowach uniosłam brew do góry w akcie zdziwienia, przez jego zachowanie. Myślałam, że usłyszałam już wszystko, ale chyba się przeliczyłam.-Albo nie? Ręka, noga, głowa... Dobra jest. Ucho... Ucho?Ucho?! - Trzymajcie mnie, bo nie wytrzymam. Czy ten gość po skradał rozum?
-Ech... Pozwól, że zostawię to bez komentarza. - mruknęłam załamując się jeszcze bardziej niż wcześniej. To chyba dopiero początek mojej " przygody" z jego udziałem. Z tym, że nie jestem do końca pewna czy chcę kolejnego spotkania z nim... No cóż, cokolwiek.- W każdym razie co tu robisz? O takiej godzinie dzieci powinny już spać.- mruknęłam wstając i otrzepując spodnie.
-Wieczorynka jeszcze przede mną.- zaśmiał się również wstając z ziemi. Podszedł w moją stronę i wyciągnął do mnie rękę. - Wybacz, że się nie przedstawiłem. Jestem Jensen. A ty?
*Chad*
Nasz nostalgiczny nastrój wywołany chwilą odpoczynku przy ognisku, został przerwany dźwiękiem mojego telefonu. Niewiele myśląc odebrałem i oddaliłem się od towarzystwa z, którym przebywałem.
-Słucham? - Zapytałem z uśmiechem, który szybko znikł gdy usłyszałem głos po drugiej stronie.
-Dobry Wieczór Chad. - Myślałem, że już nigdy go nie usłyszę... Jednak to byłoby zbyt piękne nieprawdaż?
-Ty...- warknąłem do słuchawki tracąc cały dobry humor. Nerwowo prze stępowałem z nogi na nogę i czekałem.
-Żadnego "co chcesz?", "Po co dzwonisz?" Co się stało z tamtym Sky'em, którego pamiętam? - Ten osobnik coraz bardziej działała mi na nerwy.
-Słuchaj nie mam czasu na twoje gierki demonie. Mów co masz mówić i nie odzywaj się do mnie więcej.- Warknąłem coraz bardziej oddalając się od zgromadzenia.
-Jesteś tego pewny? - zapytał wybuchając śmiechem.
-Nie przedłużaj tej rozmowy bardziej niż jest to konieczne.- Mruknąłem kopiąc po drodze przypadkowy kamień, który wpadł mi pod nogi.
-Twoja córka nie byłaby zadowolona gdyby cie teraz słyszała. - Przed oczami ukazał mi się jego uśmiech, który pojawiał się gdy miał przewagę nad wrogiem.
- Co ma do tego moja córka?- Warknąłem czując lekki niepokój w sercu.
- Maddie tak? Trzeba przyznać wygląda bosko. Ale czego mogłem się spodziewać po córce anioła?- Ponownie usłyszałem jego śmiech i przywołałem obraz Mad, moja mała córeczka...
-Jeśli...- Przerwał mi głuchy dźwięk z telefonu, szybko spojrzałem na ekran po czym rzuciłem telefonem przed siebie, biegnąc w stronę domku dzieciaków. Szybko wpadłem przez drzwi i przejechałem wzrokiem po wszystkich znajdujących się w obrębie mojego pola widzenia. Na szczęście wszyscy byli cali. Napotykając pytający wzrok mojej córki, szybko przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem.
- Nic skarbie. Cieszę się, że jesteś.- wyszeptałem w jej włosy.
- Tato wszystko w porządku ?- Zapytała odsuwając się lekko ode mnie. Tylko pokiwałem głową i drugi raz ją przytuliłem, lecz tym razem krócej i chwilę później już mnie nie było. Wybiegłem z ich domku i podążyłem wzdłuż brzegu w stronę ogniska. Musiałem pilnie porozmawiać z Amandą, teraz liczy się każda sekunda...
*Luke*
Po tym wszystkim nie mogłem zmrużyć oka. Wierciłem się w łóżku próbując jakoś zasnąć, chociaż nie potrzebuje snu. Patrzyłem w ogarniającą mnie ciemność ponownie wyciszając organizm jak to tylko możliwe. Może tym razem...
-Luke tłuczesz się tak okropnie, że i ja spać nie mogę.- usłyszałem mruknięcie z mojej prawej strony, które nie powiem zdziwiło mnie.
-Przepraszam, ale...- chciałem zacząć tłumaczyć jej moje zachowanie, ale przerwało mi lekkie uderzenie w nos.
-Cicho. Później sobie porozmawiamy, a teraz przepraszam, ale pozwolę sobie użyczyć sobie ciebie jako poduszki okey?- Jak na potwierdzenie swoich słów położyła się na mnie i przytuliła, jak to robiła z poduszką zawsze gdy szła spać. Korciło mnie by się odezwać, ale stwierdziłem, że to nie potrzebne. Na szczęście coś innego przykuło moją uwagę, wyróżniając się wśród ciemności. Jaskółka, przez którą wpadała do pokoju odrobina światła księżycowego. Zapewniło mi to piękny widok na gwieździste niebo, na którym teraz mogłem skupić uwagę.
-Myślisz, że tam w górze pośród tych wszystkich chmur, gwiazd i bezkresnego wszech świata, znajduje się coś nie dostrzeganego przez ludzkie oczy?- usłyszałem ciche pytanie od przyjaciółki, na które nie zostało mi nic innego jak od powiedzieć.
-Kto wie?
_________________________________________________
Bardzo przepraszam za czas, który musieliście przeczekać ;/ Długo nie mogłam znaleźć czegoś dobrego, by móc to napisać, ale w końcu znalazłam dobry pomysł, by pociągnąć fabułę do przodu. Mam nadzieje, że choć odrobinę was to zaciekawiło :)
~Merry