sobota, 28 marca 2015

8. Nie jestem jak większość...

*Mad*
Moje myśli zbiegają się tylko do jednego tematu, Matt. Przez cały ten tydzień byłam jakby wyrwana z społeczeństwa, Kim i Luke próbowali jakoś mnie zagadać jednakże nadal nie mogłam przetrawić tego że jeszcze nic wielkiego nie wiem, Hoying po kilku dniach odpuściła i nie pytała o nic, natomiast blondyn był na domiar rozmowny... Nawet zdążył mi złożyć dwie wizyty w tym tygodniu, co prawda nie paliłam się zbytnio do rozmowy, ale cały czas próbował i się nie poddawał. Ta cecha nas łączy, jesteśmy nieugięci w dążeniu do celu.
Kolejne godziny w szkole leciały im zasadniczo szybko, ona myślała, on obserwował jej skupioną twarz i się uśmiechał... A Hayes notował wszystko co widział. Tak, Hayes Brown wtyczka przyjaciół ciemności, jak to ONI zwykli mówić. Cóż można dodać... Żadne z nich nie wie jak wielkich wrogów mają, bądź sobie robią.

Wracałam już z lekcji z Hemmings'em u boku, trzeba dodać że z rozgadanym Hemmings'em.
-No i wiesz, to było tak...- zaczynał ponownie opowiadać co robił na innych lekcjach. Dobra tym razem włączę się do jego monologu.
-Luke może przy stopuj trochę, bo ci tematów braknie.- mruknęłam z lekkim rozbawieniem patrząc jak oniemiał, w sumie sama bym podobnie zareagowała bo przez tydzień nie wyrażałam chęci do rozmowy, a tu teraz tak nagle.
- Jak braknie tematów to zawsze możemy zacząć się całować.- mówił szczerząc się do mnie i ruszając brwiami. W odpowiedzi tylko parskłam śmiechem i pociągnęłam go za rękę do domu.
-Ey ale ja nie mówiłem tego w sensie, że w sensie.- zaśmiał się gdy nadal go ciągnęłam.
-Przytkaj się Hemmings i spadaj do mojego pokoju, zrobię nam coś do jedzenia. - słysząc co powiedziałam tylko pokręcił głową i podszedł do mnie.
-O nie! Albo dobra. Mogę przepatrzeć wszystkie twoje szafki prawda? No dziękuje! - powiedział głośno i zaczął uciekać na górę, nie goniłam go, nie miałam po co i tak by mi przeszukał szafki, kwestia czasu.- Ey czemu mnie nie ganiasz?- zawrócił i z pretensją w głosie mruknął co miał do powiedzenia.
- A miałam? - zapytałam na co zagryzł wargę, nie tylko nie to! Cholera, sama przejmuje przez niego ten nawyk...
-Zaskakujesz mnie, większość by za mną pobiegła i zatrzymała, a ty spokojnie dalej robisz kanapki.- zaciekawiony oparł się o blat i zaczął obserwować mojr poczynania, oraz mimikę twarzy.
-Nie jestem jak większość zrozum, tam gdzie inni widzą ciemne niebo ja widzę miliony gwiazd lśniących niczym małe ogniki z żarzącego się ogniska. Zawszę mam nadzieje, nadzieje że... W każdym razie. Nie biegłam za tobą, bo wiedziałam że i tak tam po zaglądasz, a to czy teraz czy później nie robi wielkiej różnicy.- Zakończyłam swój monolog na co dostałam solidnego przytulasa od blondyna.
-Dziękuje.- szepnął przyciskając mnie bliżej siebie, to było miłe, dodatkowo był taki ciepły, ale to nie zbyt naturalne dla mnie, zazwyczaj przytulałam tylko poduszkę czy kołdrę, a nie drugiego człowieka.
-No już, już Lukey, chodź mały leci samolocik.- odsuwając się trochę chwyciłam kanapkę i udawałam że jest małym samolotem, pomijając że z dwa plasterki ogórka zleciały "doleciałam" kanapką do twarzy chłopaka.
-Nie że coś, ale jestem już dużym chłopcem.- zaśmiał się gdy władowałam mu kanapkę do buzi i wzięłam resztę idąc na górę. Gdy byłam już prawie na szczycie schodów Luke mnie dogonił i o mało nie wpadliśmy na mojego tatę.
-Hey tato!- zaśmiałam się widząc jego minę. Hemmings szybko się wyprostował i wysunął dłoń mówiąc dzień dobry na co dostał szybko odpowiedź.
-Tylko pokoju nie roznieście.- zaśmiał się i wrócił do swojego biura posyłając nam jeszcze jeden uśmiech. Zaczęłam się kolejny raz dziś śmiać, no proszę jak jeden człowiek może zmienić czyjś dzień na lepsze.
-Skąd to przerażenie w oczach?- zmrużyłam na niego oczy idąc tyłem do pokoju by móc przyglądnąć się jego twarzy. Chwilę zwlekał z odpowiedzią, ale uzyskałam swoją odpowiedź.
-Cóż jakby nie patrzeć twój tata to szanowany detektyw, pracuje nad sprawą Whitaker'a i sama wiesz że szanuje to jaką osobą jest i to co robi. Przypomina mi też trochę mojego ojca.- dokończył siedząc już na moim łóżku, choć może nieco trafniej opisując to rozkładając się na moim łóżku. 
-Rozumiem.- powiedziałam siadając obok niego i zawieszając wzrok w sufit i patrząc na moją tablice, nadal jej nie zmazałam.
Jeszcze chwile siedzieli w ciszy, którą przełamał skrzyp łóżka kiedy niebieskooki demon przyciągnął do siebie dziewczynę już drugi raz dzisiaj, czuł jak jej ciało się spięło, w sumie nie dziwił się prawie nikt jej nie przytulał, miała prawo czuć się nie komfortowo, więc czemu się nie odsuwała?
*Luke*
Czy ona musi mnie aż tak bardzo wystawiać na próbę? Nie myślałem że tak szybko zaśnie w moich ramionach, jak to wspaniale brzmi. Złożyłem kolejny pocałunek na jej głowie, po czym pogładziłem ją po włosach i dostałem się do jej snów, zamykając sam oczy.
Pojawiłem się na małej polanie w cieniu drzewa, zaraz obok mogłem zobaczyć JĄ ubraną w piękną sukienkę z kwiatami we włosach, mógłbym nigdy nie wychodzić z tej magicznej krainy. W pewnym momencie jakiś cień zaczął ją szarpać, krzyczała, rzuciłem się do biegu ... Szybko otworzyłem oczy czując jej ręce zaciśnięte na mojej koszulce, ponownie ją do siebie przytuliłem, by mogła trochę ochłonąć, nie przypominam sobie by kiedyś śniła o tych cieniach... To mi nie pasuje i muszę się dowiedzieć czemu akurat cienie... 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam ^^ No cóż jest rozdział, jest kilka pytań i jest kilka uroczych momentów, więc jestem całkiem zadowolona. :)
~Merry 

5 komentarzy:

  1. Zapraszam na nowy spis ff o 5sos
    http://katalog-fanfiction-o-5sos.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bardzo ciekawy tak jak historia xD
    Luke wydaje się bardzo słodki i chyba taki jest xD
    No nic czekam na next ::>_<::
    Zapraszam do mnie:
    zdrada-ma-wiele-twarzy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już to jesteś :) Mogłabym Cię poprosić o zostawienie komentarza? Bardzo zależy mi na Twojej opinii ♥ Kocham cię z całego serduszka <3